wtorek, 26 lutego 2013

#20 Louis

Siedziałam na lotnisku z laptopem na kolanach i pisałam z przyjaciółką.
Iza <3 : Jeeeeju ! jak ja Ci zazdroszczę !
Jaa. : nie ma czego ;) ... pewnie będę się tam nudzić .. nie znam nikogo.
Iza <3 : ale za to perfekcyjnie umiesz Angielski , więc łatwo
się ze wszystkimi dogadasz ! Na pewno będzie fajnie.. żałuję , że nie mogę lecieć z Tobą.
Jaa. : taak , bardzo bym chciała , żebyś tu była ..
nie wiem jak ja sobie bez Ciebie poradzę przez tyle czasu.. dobra muszę lecieć ,
bo zaraz będę wchodzić do samolotu .. paa , napiszę jak dolecę <3
Iza : paa mordko , już tęsknię <3
Wyłączyłam laptopa , schowałam go do torby i udałam się za tłumem do wejścia.
Po dwóch godzinach wylądowaliśmy.
Na lotnisku. Wypatrywałam swojej cioci , ale nigdzie jej nie było.
- hej , (T.I.) ? - zaczepił mnie wysoki brunet o niebieskich oczach.
- tak to ja ..
- jestem Louis , Twoja ciocia poprosiła , żebym przywiózł
Cię do domu ..Mieszkam niedaleko ..
- okej ..- posłałam mu uśmiech.
- no to jedziemy ?
- pewnie.
Spakował moje walizki do bagażnika , wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
Podziwiałam piękne uliczki Londynu.
Wszystko było to jakieś inne .. nawet ludzie ...Jacyś tacy uprzejmi , mili , uśmiechnięci..
Nie to co w Polsce. Oczywiście kochałam swój kraj , ale czegoś w nim brakowało..
- a więc jesteś z Polski ? - zagadał Lou.
- tak ..znaczy moi dziadkowie są z Anglii , ale moja mama poznała
tatę we Włoszech , a zamieszkali w Polsce .. pogmatwane to wszystko.
- czyli jesteś pół Angielką , pół Włoszką , a pół Polką ?
- chyba tak. no a Ty ?
- jestem z Doncaster , przyjeżdżam tu do znajomych .. wiesz stare przyjaźnie ..
- aa rozumiem ..ja tu jestem bez żadnych przyjaciół i jest cholernie trudno.
- taak przyjaźń to ważna rzecz .. zwłaszcza jeśli jesteś daleko od domu. 
Skręciliśmy przy małej kafejce i Louis zaparkował.
- chyba Twoja ciocia się nie pogniewa jeśli się na chwile zatrzymamy ?- uśmiechnął się cwaniacko.
Od razu polubiłam ten uśmiech .. miał w sobie to coś.
- chyba nie .. zaryzykujmy - odwzajemniłam uśmiech.
Weszliśmy do kafejki , zamówiliśmy kawę i ciasto i przez
następne półtorej godziny rozmawialiśmy.
Świetnie się z nim spędzało czas .. rozumiał mnie doskonale.
Tak jakby kiedyś już przeżywał to co ja.
Przez ten czas zdążyliśmy się sporo o sobie dowiedzieć.
Bardzo go polubiłam i widać było , że z wzajemnością.
Podjechaliśmy pod dom cioci.Lou wziął moje walizki i weszliśmy
do środka. Od razu rzuciła się na mnie mała Ellie.
- (T.I.) ! (T.I.) ! tensknijam za tobą ! - przytuliła mnie gdy wzięłam ją na ręce.
- ja też .. ale wyrosłaś !
 Zaraz po niej przyszła ciocia w fartuchu. Wytarła w niego ręce po czym mnie przytuliła.
- (T.I.)! tyle Cię nie widziałam .. no zrobiła się z Ciebie piękna dziewczyna , prawda Lou?
Zarumieniłaś się , chłopak popatrzył Ci w oczy i się uśmiechnął.
- na mnie pora ..mam jeszcze pare spraw do załatwienia.
- nie zjesz z nami ? właśnie ugotowałam pierogi...
- napewno są przepyszne , ale nie mogę ..
- Ty to zawsze się gdzieś śpieszysz .. no dobrze , jedź ostrożnie.
- to do zobaczenia - tym razem skierował się do mnie i puścił mi oczko.
 Uśmiechnęłam się i zaraz słyszałam tylko odjeżdżający samochód.
Weszłam głębiej.. tak pięknie pachniało , że aż ślinka ciekła.
Zaniosłam bagarze na góre do pokoju , który przygotowała mi ciocia ,
umyłam ręce i zeszłam na dół , na obiad.
Ciocia pytała dosłownie o wszystko. Wybawiło nie to , że zjadłam ,
a miałam się jeszcze rozpakować.
- (T.I.)! jadę dziś wieczorem z Ellie na urodziny do jej przyjaciółki i prawdopodobnie
zostaniemy tam na noc , bo jest to dość daleko .. zostaniesz sama ? 
- pewnie ! poradzę sobie !  
Wybiegłam na górę i zabrałam się za rozpakowywanie walizek.
Wieczorem gdy już wszystko było gotowe , a ciocia i Ellie pojechały siedziałam
w swoim pokoju na łóżku i pisałam na laptopie z Izą.
Nagle usłyszałam jakiś huk na balkonie.
Odruchowo wzięłam nożyczki i ostrożnie podeszłam do drzwi.
Otworzyłam je i wyskoczył brunet.
O mało co nie dźgnęłam go nożyczkami , ale zdążył odskoczyć.
- o przepraszam ! myślałam , że to jakiś włamywacz czy coś..
- spoko .. powinienem wejść jak normalny  człowiek przez drzwi , ale
nie chciałem obudzić Twojej cioci..
- nie ma jej .. jestem sama - uśmiechnęłam się.
- to jeszcze lepiej , nie będzie się czepiała , że tak późno wychodzisz .
- a wychodzę ?
- no porywam Cię dzisiaj.
- czyli nie mam wyboru ?
Pokręcił głową. Westchnęłaś ciężko.
- ale proponuję wyjść drzwiami.
- tak .. to dobry pomysł. - zaśmiał się.
Ubrałam buty , zamknęłam dom i wsiedliśmy na jego motor.
- to jaki kierunek ? - spytał.
- pokaż mi swoje ulubione miejsce .. takie , w którym lubisz przesiadywać.
Uśmiechnął się cwaniacko i odpalił motor.
Wtuliłam się w niego i ruszyliśmy. 
Pędziliśmy ciemną drogą. Najpierw przez miasto lecz
potem wyjechaliśmy poza nie i znajdywaliśmy się na jakiejś polnej ścieżce.
- masz wobec mnie jakieś zamiary ? - zaśmiałam się.
- i to nie wiesz ile.
- mam się bać ? 
Lecz już nie usłyszałam odpowiedzi. Czułam tylko , że znów pokazał ten swój uśmiech.
Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się pod wielkim drzewem.
To co zobaczyłam .. nie dało się tego opisać..
Byliśmy na wzgórzu .. przede mną była piękna , wielka łąka , na której
roiło się aż od świetlików.
To było jak takie małe tańczące światełka pośród ciemności.
I ten spokój , cisza .. czułam się jak w jakimś miejscu nie z tej ziemi..
W Polsce mieszkaliśmy w mieście , więc mało kiedy było tak spokojnie jak tu .
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Louisa.
- no i jak ? widzę , że Ci się podoba . - stanął obok mnie.
- podoba ? to jest niesamowite ..
- tak kocham tu przychodzić.. szczególnie w lato kiedy pełno jest świetlików ..
Uniosłam głowę do góry i wciągnęłam głęboko powietrze.
Następnie usiadłam i podziwiałam dalej widoki.
Lou zrobił to samo. Stykaliśmy się ramionami.
- na ile tu jesteś ?
- jeszcze nie wiem .. zapewne przez całe wakacje..a potem wracam ..szkoła i te sprawy.. 
- aa..hmm ...a jakie jest Twoje marzenie?
- ehh ...
Położyłam się na plecach , a chłopak położył się na moim brzuchu.
Odruchowo wplotłam ręce w jego miękkie włosy.
- mam wiele marzeń .. jedne są większe inne mniejsze , lecz
każde mam nadzieję , że się spełni ..
- widzę , że niezła z Ciebie poetka .. myślałaś o pisaniu ?
- piszę .. czasem wymyślam teksty piosenek , wiersze itd..
- hmm .. to może wymyślimy coś wspólnie ? jutro wezmę gitarę , a Ty notes
i coś wymyślimy.
- a wiesz . to nie najgorszy pomysł ..
Rozmawialiśmy tak i się śmialiśmy .. kompletnie straciliśmy rachubę czasu.
W końcu się ocknęliśmy .. była 01:00 w nocy.
Chętnie posiedziałabym z nim dłużej , no ale cóż .. jutro też jest dzień i
musiałam się wyspać.
Tak więc wsiedliśmy na motor i pojechaliśmy do domu.
- no to co ? do jutra ?
- mam nadzieję .. - musnęłam jego policzek i poszłam do domu.
Nie miałam sił .. od razu walnęłam się na łóżko i zasnęłam.
Rano obudziła mnie Ellie.
- (T.I.) , (T.I.) ! wstawaj !
- Ellie ! która jest godzina ?!
- jedenasta śpiochuu !
Przetarłam oczy , przeciągnęłam się i wygramoliłam spod ciepłej pościeli.
Spojrzałam za okno ..świeciło piękne słońce.
- Ellie dasz mi chwilkę ? pójdę się umyć i zaraz wracam.
Mała pokiwała głową.
Zabrałam czyste ubrania i poszłam do łazienki.
Wyszłam po około 15 minutach z ręcznikiem na głowie .. Ellie już nie było.
Poszłam na dół sprawdzić co robi i przy okazji zrobić nam śniadanie , bo ciocia zapewne
pojechała do pracy.
Schodząc po schodach usłyszałam czyjeś głosy.
Weszłam do salonu i zamarłam ..
Na kanapie siedział Lou , a ja byłam z ręcznikiem na głowie i bez makijażu.
- heej - powiedziałam rumieniąc się ..
- no hej śliczna .. - podszedł do mnie i musnął mój policzek.
- dasz mi chwilke ?
- jasne ...
Szybko pobiegłam do góry. W pośpiechu chwyciłam suszarkę i kosmetyczkę.
Siadłam przy biurku i pomalowałam się , a następnie wysuszyłam swoje
kręcone włosy.
Wreszcie byłam gotowa. Zeszłam na dół.
Usłyszałam głosy z kuchni , więc tam poszłam.
- jestem głoooodnia ! - stuknęła pięścią w stół Ellie.
- ehh .. już chwila ..
Zabrałam się za robienie naleśników.
Widocznie mi wyszły , bo Ellie i Lou wcinali , aż im się uszy trzęsły.
Mi samej nawet smakowały.
- no to co dziś robimy ? - spytałam myjąc naczynia.
- ja chcie na plac zabaw ! ploooose ! - Ellie zrobiła takie słodkie oczy , że nie miałam wyboru ..
Resztę dnia spędziłam na placu zabaw i w parku.
Na szczęście nie nudziło mi się , bo był z nami Lou ..
Tak słodko wyglądał bawiąc się z Ellie.
Podnosił ją , kręcił ...aż uśmiech sam pchał się na twarz.
Kiedy siedzieliśmy na ławce blisko siebie i śmialiśmy się Ell podbiegła do nas.
- (T.I.) , a Louis będzie z nami chodził na spacejy ?
- spytaj się jego ... - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na jego reakcję.
- z największą chęcią księżniczko - zwrócił się do Ellie i wziął ją na kolana.
- już późno wracajmy .. ciocia zaraz przyjedzie z pracy ..- spojrzałaś na zegarek , który
wskazywał 18.
Chłopak odprowadził was pod same drzwi.
- Lou a pójdziesz z nami też jutlo ?
- zobaczymy - puścił jej oczko. - no to pa królewny - najpierw ucałował w policzek Ellie ,
a potem mnie.
Szepnął mi na ucho - będę o 21. do zobaczenia.
Uśmiechnęłam się i weszłyśmy do środka.
Ciocia była już w domu i pichciła coś w kuchni.
- jak wam minął dzień ? widzę , że fajnie , bo jesteście uśmiechnięte od ucha do ucha.
- byłyśmy w parku , na placiu zabaw .. i Lou z nami był ! polubił (T.I.) , hiahia.
Ciocia poparzyła na mnie i uśmiechnęła się cwaniacko.
- to tylko kolega !
- zawsze od tego się zaczyna.
- ciociu !
- no co , ja tylko mówię prawdę.
- tak oczywiście ... a właśnie .. nie będziesz zła jeśli dzisiaj gdzieś wyjdę ?
- hmm , ja nawet wiem z kim .. oczywiście , że nie .. masz przecież 16 lat ..
Zarumieniłam się , pocałowałam ciocię w policzek i pobiegłam do swojego pokoju.
Resztę wieczoru spędziłam bawiąc się z Ell.
W końcu mała poszła spać. Była 20:55.
Przeglądnęłam się w lustrze i zaraz usłyszałam warkot motoru.
Zabrałam małą torebkę , a w niej długopis , notes i telefon.
Zbiegłam na dół , ubrałam swoje vansy i wyszłam z domu.
Od razu zobaczyłam uśmiech na twarzy bruneta.
Przywitałam się z nim całusem w policzek i pojechaliśmy tam gdzie wczoraj.
Gdy dotarliśmy Lou od razu wyjął gitarę z futerału i siedliśmy po turecku na miękkiej trawie
na przeciwko siebie tak , że nasze kolana się stykały. 
- no to o czym tworzymy ? - popatrzyłam w jego oczy.
- a o czym lubisz tworzyć ?
- najczęściej pisze o tym co czuję ..pokazuję siebie.
- no to zacznij pierwszą wzrotkę.
- hmm .-pomyślałam przez chwilę , aż w końcu znalazłam odpowiednie słowa. 
- znalazłam się w zupełnie obcym miejscu nie znając nikogo. Gubiłam się w tłumie szukając
jakiejkolwiek wskazówki ... i nagle pojawiłeś się Ty. Podałeś mi dłoń i wszystko staje
się proste...- mówiłam na głos i notowałam.. - no to teraz Ty.
- Byłem zagubiony w wielkim świecie , szukałem swojego miejsca.
Spotykałem wielu ludzi , ale nikt nie dał mi rozwiązania .. i nagle zjawiasz się Ty ,
uśmiechasz się i wszystko staje się proste.
- to właśnie przy Tobie czuję , że wszystko czego potrzebuję ...
- że wszystko czego potrzebuję mam na wyciągnięcie ręki.  
- wystarczy , że jesteś przy mnie ..
Spojrzałam brunetowi w oczy i się uśmiechnęłam.
- całkiem nieźle nam idzie ... no to może spróbujmy zaśpiewać ?
- oke ..
Lou zaczął grać na gitarze ..wczułam się w rytm , spojrzałam mu w oczy i
zaczęłam śpiewać , potem on ... nie przestawaliśmy się sobie patrzeć w oczy.
Na końcu zbliżył się do mnie -  to właśnie przy Tobie czuję , że wszystko czego potrzebuję.. 
- że wszystko czego potrzebuję mam na wyciągnięcie ręki.
- wystarczy , że jesteś przy mnie - wyszeptałam , a on złączył nasze usta.
Od tamtej pory pokochałam muzykę. Ooo tak. To było coś co łączy ludzi.
 * następnego dnia*
Właśnie leżałam na łóżku słuchając naszego nagrania ze wczoraj..
Ta piosenka była wspaniała ... i taka .. taka nasza.
Tego ranka obudziłam się nieco wcześniej , żeby móc przygotować się
zanim Louis przyjdzie.
Gdy się zjawił , zrobiłam tak jak wczoraj śniadanie , które zjedliśmy wszyscy razem ,
a następnie cały dzień spędziliśmy jak wczorajszy .. tyle , że trzymaliśmy się za ręce i
przytulaliśmy .. a kiedy szliśmy po parku ktoś zatrzymał się i powiedział do Lou ,
że ma piękną rodzinę .. na to on odparł ` wiem` i pocałował mnie i Ellie w policzek.
Rzeczywiście wyglądaliśmy jak rodzina .. jak szczęśliwa rodzina.
Tego wieczoru jednak nie pojechaliśmy na naszą łąke , ale do Louisa.
Poznałam tam jego przyjaciół - Liama , Harrego , Nialla i Zayna.
Wszystkich od razu polubiłam. Byli świetni.
Opowiedzieli mi o festynie , który miał się za niedługo dobyć.. mieli występować.
Okazało się , że mają zespół - One Diection.
Cieszyłam się , że będę mogła zobaczyć Louisa w swoim żywiole , wiedziałam , że
kocha muzykę.
Oni zaproponowali mi , żebym zaśpiewała z Nim naszą piosenkę.
Stwierdziła , że to nie najlepszy pomysł .. nie lubiłam występować przed tłumami ,
ale chłopcy mnie namówili ...
*miesiąc później*
Co wieczór zamiast jeździć z Louisem na naszą łąkę , jeździliśmy na próby.
Chłopcy byli niesamowici .. uwielbiałam spędzać z nimi czas.
Najbardziej lubiłam momenty kiedy ćwiczyliśmy z brunetem naszą piosenkę.
I tak minął miesiąc .. nadszedł wielki dzień.
Wstałam o 13 , żeby być wypoczętą i zaczęłam się zbierać.
Umyłam włosy , zawinęłam je w ręcznik i zrobiłam sobie makijaż.
Potem zaczęłam grzebać w szafie.
Wysuszyłam włosy , poperfumowałam się i usłyszałam znajomy warkot.
Zeszłam na dół , powiedziałam cioci , że wychodzę i udałam się w stronę motoru.
Lou od razu zmierzył mnie wzrokiem i zagwizdał.
- noo będę mieć najładniejszą dziewczynę na całym festiwalu.
Wystawiłam język , dałam mu całusa i wsiadłam na motor.
On odpalił i ruszyliśmy w stronę festiwalu.
Gdy tam dotarliśmy pokazaliśmy ochroniarzom przepustki i bez problemu
weszliśmy w strefę z namiotami osób występujących  , ochroniarzy ,
ratowników , reporterów itd.
Aż roiło się od ludzi.
Przedzieraliśmy się przez tłum w poszukiwaniu reszty.
Dzisiaj miała też pojawić się Iza , więc jej też szukałam .. dostała ode mnie przepustkę ,
więc też powinna bez problemu wejść.
Nagle do Louisa podbiegła jakaś dziewczyna.. dość ładna.
- Lou ! - pocałowała go i uściskała.
Aż mnie zamurowało. Patrzyłam pytająco na niego.
- Lou , skarbie tak tęskniłam ... obiecywałeś , że się odezwiesz ! - uwiesiła mu się na szyi
nie patrząc na to , że trzymamy się za ręce.
Szarpnęłam ręką , puściłam jego dłoń i ruszyłam przed siebie ze łzami w oczach.
- Emily .. to nie najlepszy moment .. widzisz jestem tu z kimś ..(T.I.) czekaj !
- jak to ?! to tamta noc dla Ciebie nic nie znaczyła ?! - słyszałam tylko za plecami ich rozmowę.
Zaczęłam biec .. schowałam się za jakimś namiotem i zaczęłam płakać.
`Jak on mógł mnie tak wykorzystać .. przecież wydawało mi się , że jestem dla niego ważna ..
że coś dla niego znaczę ! nie przytula się i całuje kogoś kto nic dla Ciebie nie znaczy !
A ta dziewczyna ?! kim ona była i co ich łączyło ?! nie chcę nawet tego wiedzieć..`
- zadręczałam się myślami , aż nagle poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
- (T.I.) .. ?
- Iza ! - rzuciłam się jej na szyje. - jak dobrze , że jesteś !
- słońce , co się stało ?!
Opowiedziałam jej wszystko ..
- jak on mógł zrobić Ci takie świństwo ?!
- nie chcę go znać ..
- i co teraz robimy ?
- nie mogę pojechać do domu .. wkońcu przyjechałaś tylko na festyn i tylko tak
mogę spędzić z Tobą czas , a poza tym moja ciocia mieszka daleko stąd..
- ehh nie zadręczaj się tym dupkiem .. chodź poprawię Ci makijaż i
będziemy się bawić jak nigdy dotąd !
I tak też zrobiłyśmy. Poszłyśmy pod scenę ..tańczyłyśmy , śpiewałyśmy i bawiłyśmy
się na całego .. miałam gdzieś Louisa po tym co zrobił ..
Niech sobie idzie do tej całej Emily ..
Gdy spacerowałyśmy usłyszałam znajomy głos.
- (T.I.) ?! wszędzie Cię szukałem ! daj wytłumaczyć , to nie tak !
Przewróciłam tylko oczami i szłam dalej przed siebie.
- ona jest nieważna ! liczysz się tylko Ty !
- tak , uważaj , bo uwierzę w te Twoje bajeczki , a potem będzie tak jak z nią ..
- nie ! ona to przeszłość .. to była jedna noc , byłem pijany .. (T.I.) ja Cię kocham ..
Pierwszy raz usłyszałam te słowa z jego ust .. 
Zatrzymałam się i zaczęłam iść w jego stronę.
- i co ? mam Ci się teraz rzucić w ramiona ?!
- a co mam jeszcze zrobić , żebyś zobaczyła jakim uczuciem Cię darzę ?!
- nie wiem .. wysil się .. pare słów tu nie wystarczy.
Odwróciłam się na pięcie , wzięłam pod ramie Ize i poszłyśmy przed siebie.
Znalazłyśmy się pod sceną , akurat kiedy miał występować zespół Lou.
Zaśpiewali swoją piosenkę po czym chłopak wziął swoją starą gitarę i stanął przed mikrofonem.
- dziś właśnie dowiedziałem się jak ważna może być dla kogoś druga osoba ..
dowiedziałem się jak łatwo można wszystko zniszczyć paroma słowami ..
myślę , że te jednak mają moc , która może naprawić wszystko ...bo te dwa
słowa są najszczerszym wyznaniem i zarazem obietnicą .. wyznają jak wiele czujesz do drugiej
osoby i obiecują , że nigdy to się nie zmieni .. tak więc (T.I.).. kocham Cię , mała i
nie wyobrażam sobie , że mogło by być inaczej .. dlatego właśnie chciałem Ci przestawić
mały film ...
`Zauważyłam , że przez ostatni miesiąc Lou łaził z kamerą , ale myślałam ,
że to jakiej jego nowe hobby .. ` - powiedziałaś do Izy , która tylko się zaśmiała.
Spojrzałyście na wielki ekran.
Pojawił się tam Lou :
` (T.I.) mimo , że znam Cię tylko miesiąc zdążyłaś zmienić cały mój świat.
Bez Ciebie nic nie ma sensu .. sprawiłaś , że wszystko ma inne barwy ..
Dzięki Tobie wiem co to szczęście. `
Na ekranie pojawiłam się ja brzdąkająca coś na gitarze.
Cały czas pojawiały się jakieś śmieszne momenty ..
Głównie byłam tam Ja i chłopcy , a potem Ja i Lou..
Dzięki temu filmikowi zobaczyłam ile wspaniałych chwil przeżyliśmy razem i
tak sobie pomyślałam ` czy warto zmarnować to wszystko przez jakąś
jedną głupią sytuację ? ` i wtedy wymiękłam , bo na ekranie pojawiłam
się z Louisem gdy śpiewamy na próbie naszą piosenkę. Z zapartym tchem patrzyliśmy sobie w oczy
jakbyśmy nie widzieli nikogo poza sobą ..
Na końcu chłopak wyłowił mnie z tłumu i dokończył słowa `wystarczy , że jesteś przy mnie`
patrząc na mnie. 
Na końcu było widać nasz pocałunek.
Wszyscy zaczęli wołać " (T.I.) , (T.I.) ! " , cały tłum krzyczał moje imie.
W końcu Iza powiedziała " no na co czekasz ?! idź do niego " i popchnęła mnie
w kierunku sceny. Ktoś wziął mnie na ręce i zaraz leżałam na tłumie przenoszącym
mnie pod scene.
Potem ochroniarze mi pomogli i znalazłam się obok Nialla.
- (T.I.) przepraszam ... to nie było tak jak myślisz .. ona nic dla mnie nie znaczy ..to wszy...
- ojj przestań już gadać i mnie pocałuj . -przewróciłam oczami.
On uśmiechnął się i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać.
To było nie do opisania .. po portu nawet o tym nie marzyłam ..
Całować się na scenie i to jeszcze ze swoim Lou ..
Zaśpiewałam z chłopakami jeszcze pare piosenek.
Gdy skończyliśmy wsiadłam z brunetem na motor i pojechaliśmy na naszą łąkę.
Usiedliśmy pod drzewem wtuleni w siebie.
- już jutro pozostaną nam tylko wspomnienia - powiedziałam przypominając sobie ,
że już jutro wyjeżdżam - obiecaj , że nie zapomnisz ..
- obiecuję skarbie ... nigdy nie zapomnę ..i obiecuję , że
za niedługo się spotkamy ..nie pokocham już nikogo oprócz Ciebie.
-chcę pamiętać tą noc na zawsze..
Bez namysłu wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy do Louisa.
Tą noc spędziliśmy razem. Była najwspanialszą w moim życiu i byłam
pewna , że jej nie zapomnę. Chciałam by było ich więcej i byłam pewna ,
że Lou dotrzyma słowa .. że za niedługo się spotkamy i znów będzie
tak jak przez ostatnie półtora miesiąca. / Gabi <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem imagin miał być za 6 komentarzy które mam nadzieję
że się pojawią, ale obiecałam że dodam coś wieczorem,
więc o to i jest! :D może trochę dziwny ale ostatnio brak weny ;c
Ale mam pytanie!
Co powiecie na imagina kilku częściowego?
Tylko napiszcie czy chcecie i koniecznie z kim! :)
Kocham Was xxx

#19 Niall

Były komentarze, każda chciała Horana Oto i On! c:
Jako cichy podkład możecie sobie włączyć to : <klik>

Chodziłam zdenerwowana z telefonem w ręku w te i wewte..
- gdzie Oni są?! - mówiłam cały czas zdenerwowana pod nosem.
W głowie oczywiście miałam same złe myśli,
ale próbowałam nie dopuścić ich do głowy.
Kolejny raz dzwonie, nie odbiera.
- zostawić ich razem! - krzyczałam lekko z ironią pod nosem.
Chodziłam po całym salonie który łączył się z drzwiami wejściowymi,
co kilka sekund podchodziłam do okna sprawdzając czy
może auto nie podjechało.
- Niall odbierz że! - byłam wściekła.
Mieli wrócić dwie godziny temu.
Zawsze w piątki razem z naszą małą Emi jeździli w dwójkę na kręgle..
Zawsze od 15 - 17 siedzieli razem w kręgielni i świetnie się bawili.
Piątek to był ich dzień..ale jest już 19 a po Nich ani śladu!
Przynajmniej by zadzwonił, abym się nie martwiła, nie denerwowała.
Dzwonie po raz 50 raz, jak nie odbierze tym razem to nie wiem co zrobię.
- nie odbiera! - rzuciłam telefon na sofę i schowałam twarz w dłoniach.
Nagle ktoś zapukał do drzwi,
szybko pobiegłam otworzyć je z myślą że to dwie najważniejsza osoby w moim życiu.
Nie, to nie byli Oni..
- tak , słucham? - spytałam widząc dwóch policjantów przed drzwiami,
jeden trzymał odznakę abym się upewniła.
- Pani Horan? mamy niestety złe wieści..pani mąż i córka mieli wypadek, znajdują się teraz w szpitalu z stanie krytycznym - powiedział jeden poważnie.
Na początku myślałam że to jakiś żart,
że gdzieś tu jest ukryta kamera albo po prosto no nie wiem..
Ale szybko do mnie dotarły słowa policjanta.
- jak to?! w którym szpitalu!? - domagałam się natychmiastowej odpowiedzi.
- zawieziemy panią - powiedział i poszli do samochodu.
Szybko wzięłam kurtkę, nie ubierałam nie było czasu,
nie wzięłam telefonu, nie zamknęłam drzwi.
Nie było czasu na nic innego jak tylko tam szybko dojechać.
Cała się trzęsłam mimo że dwóch mężczyzn próbowało mnie uspokoić,
ale nie mogłam! 
Miałam tysiące, miliony myśli w przez które rozbolała mnie głowa,
było mi duszno a oczy mi się zaszkliły.
Gdy tylko dojechaliśmy odpięłam pas i wyleciałam z radiowozu
jak poparzona w kierunku recepcji.
- Horan? gdzie leżą?! - byłam roztrzęsiona,
pani ze smutną miną powiedziała numerek sali.
Szybko pobiegłam na drugie piętro, stanęłam przed dwiema salami.
Nic nie było widać, zasłonięte okna, nic!
Na szczęście z sali wyszedł lekarz.
- doktorze! proszę mi powiedzieć co z Nimi!? - szybko podbiegłam.
- żona? Mąż wracał z córką, niestety pijany kierowca w nich wjechał..i nie mamy dobrych wieści.. - nie dokończył tylko się zaciął patrząc w podłogę.
- jak to? co się stało!? - chwyciłam dłońmi buzię.
- tylko jedna osoba przeżyje, Pan Horan zdecydował że odda serce córce która potrzebuje przeszczepu, no albo On..- dalej mówił z tą samą smutną buzią.
- co?! to nie możliwe! nie macie zapasowych serc?! jesteście lekarzami do cholery, zróbcie coś! pozwolicie umrzeć człowiekowi?! nie możecie! - zaczęłam krzyczeć,
myślałam że wyjdę tam z siebie i Go pobiję.
- może pani wejść, chłopak jest przytomny - odszedł..
Nie wahałam się i pociągnęłam za klamkę.
Był tam chłopak, mój kochany Niall podpięty do różnych aparatur.. 
Rozpłakałam się na dobre, nie mogłam uwierzyć w to wszystko.
- kochanie ja..ja przepraszam - powiedział z bólem.
Nic nie odpowiedziałam.. przybliżyłam się i chwyciłam Jego słabą dłoń.
- miałaś racje żeby dzisiaj wyjątkowo nie jechać, że zła pogoda..że odrobimy ten dzień z Emi, a teraz? - powiedział patrząc w sufit aby zatamować swoje łzy.
- nie możesz odejść..musicie oboje żyć, rozumiesz? oboje! - zaczęłam płakać przytulając się do chłopaka.
- nie kochanie, nie możemy..zdecydowałem już. Odejdę, dobrze? a Ty będziesz dalej wychowywała naszą małą Emi - powiedział gładząc mnie po policzku.
Myślałam że zaraz zemdleję..było mi duszno.
Czułam jak jestem cała mokra, pot z denerwowania i gorzkie łzy
które nie darowały sobie i spływały kropla po kropli.
- Niall do cholery posłuchaj mnie, macie razem żyć! to szpital, muszą coś zrobić! Oni mają ratować ludzi! - nie mogłam na Niego patrzeć, już miał śmierć przed oczami..
- uratują naszą córeczkę - powiedział ściskając moją dłoń.
- ale ja chce mieć Was dwóch , rozumiesz!? Niall nie rób mi tego! musi być jakieś inne wyjście, proszę Cię! - rozpłakałam się na dobre.
- będę przecież przy Was..nie mogę się pogodzić z tym co wyrządziłem Emi..przeze mnie teraz cierpi, zawsze będę Was kochał , pamiętaj - powiedział słabo.
Popatrzyłam obok w okno , leżała tam Emi..
Moja kochana mała Emi, nie mogłam uwierzyć że to akurat trafiło na nas!
Lekarze przy Emi zaczęli się zbierać, moje ciśnienie chyba
wskoczyło na najwyższy szczyt
- to już czas - powiedział lekarz wchodząc do sali gdzie byłam w Niallerem.
Popatrzyłam na Niego z wielkimi oczami, nie..to nie mogło być tak!
- Niall..ja , ja sobie nie poradzę - podeszłam do Niego szybko chwytając Jego dłonie.
- chłopacy na pewno Ci pomogą..ja też, będę patrzył i kierował Wami w dobrą stronę, kocham Cię, Kocham Was - powiedział i już Go nie widziałam..
Wyproszono mnie z sali na korytarz, gdzie stali chłopcy.
- (T.I.) ! co się stało!? - szybko podbiegł do mnie Louis.
Nie mogłam mówić, nie byłam w stanie..dławiłam się łzami,
to nie mogła być prawda, po prostu nie mogła.
Oni nie mogli uwierzyć w to wszystko gdy tylko im opowiedziałam,
Jego już nie ma..nie będzie Go tutaj z Nami..
Siedziałam z chłopakami, modliłam się teraz o zdrowie Emi..
Wiem że Niall siedział przy mnie, czułam to..
W końcu lekarz wyszedł, myślałam że zemdleje,
to wszystko działo się tak szybko, spontanicznie..
-  NIEEEE ! NIALL! EMI! PROSZĘ! - wykrzyczałam głośno podnosząc się.
- (T.I.) , co się stało?! - popatrzyłam dalej z tym samym przerażeniem w bok.
Byłam cała mokra, a Niall leżał obok mnie.
- miałam , miałam koszmar..potworny koszmar.. - powiedziałam
łapiąc się za klatkę piersiową aby moje oddechy były stabilne.
- cii , już dobrze. Jestem cały, a Emi śpi w swoim pokoiku - wskazał palcem z uśmiechem
na łuk który łączył naszą sypialnie z małym pokoikiem naszej Emi.
Odetchnęłam z ulgą.. wszystko było na swoim miejscu. / Gabi xx
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak , wiem że krótki ale już nie wiedziałam jak mogę Go rozwinąć :D
Za to że powinien być o wiele dłuższy,
dzisiaj dodam kolejnego imagina!
Ale.. podwyższam stawkę do 6 komentarzy :) 
Ale myślę że to nie problem dla Was :D ?
Napiszcie z kim ma być następny, a ja postaram się dodać Go wieczorem,
to zależy od Was i komentarzy :) 
Kocham Was i przepraszam za poprzedni bo faktycznie wyszedł słaby,

mam nadzieję że ten się podoba <3

poniedziałek, 25 lutego 2013

#18 Harry

Kolejna przeprowadzka, miałam już powoli tego dość.
Gdzie tym razem? piękne Holmes Chapel.
Wysiadłam z auta i pokierowałam się do Naszego nowego domu.
Było przeciętne, praktycznie takie jak wcześniejszy dom.
Zwiedzałam jego kąciki nie zważając,
na już normalne jak dla mnie kłótnie rodziców.
Czemu normalne? 
Odkąd tata zdradził mamę co miało miejsce jakoś rok temu,
między Nimi nie jest najlepiej.
Tata zdradził Ją ze swoją sekretarką, dlatego mama jest wkurzona że dalej tam pracuje.
A pracuje, codziennie..przez co rzadko Go widuje.
Praktycznie nie wie o tym, że gdy tylko wychodzi mama
bierze wódkę w dłoń i zaczyna chlać ile wlezie.
Przez co między nami dochodzi do kłótni, które nie wywołuje ja.
Zdarza się czasami że nawet mnie uderzy..
Nie, nie dlatego jak czasami dziecko zasłuży.
Tak po prostu pod wpływem tego że jest pijana.
A ja tego szczerze nienawidzę, z resztą kto lubi być bitym?
Ale za sobą mam jeszcze inne złe wydarzenia..
To było ponad rok temu, zostałam zgwałcona.
Rodzice oddali mnie do prywatnej szkoły, miałam wtedy 16 lat.
Wiadomo że istnieją chłopaki w tym wieku,
co myślą tylko o jednym i jednego chcą..
Ja byłam właśnie ich ' ofiarą '.
Od tamtej pory brzydzę się chłopakami..
Rodzice o niczym nie wiedzą, obchodziło by ich to?
Wiem że wtedy przechodziłam piekło..
Tak, moje życie nie było idealne, nie było nawet fajne.
Poszłam do swojego nowego pokoju.
Spodobał mi się, zielono - brązowe ściany a do tego waniliowe meble.
Zaczęłam się rozpakowywać.
Ogólnie skończyłam na wieczór..
Tata pojechał do pracy, przez co mama jak ona oczywiście już się krzywiła.
Nie mogę uwierzyć że tak bardzo się zmienili..
Reszta dnia minęła szybko.
Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka,
z myślą i wyobrażeniami jak mi pójdzie jutro w pierwszy dzień szkoły?
I tak cieszyłam się że to początek roku,
a nie na przykład środek semestru.
Może jeszcze nie zdążyły się zrobić paczki?
Z resztą..pewnie do żadnej bym nie należała.

Byłam..typem ' samotnika ' ? ale to dlatego że nie ufałam już nikomu.
Rano obudził mnie budzik ustawiony na 6 rano.
Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu budziła mnie mama
z łagodnym głosem , uśmiechem.
Tak bardzo nie chciało mi się wstać..
Wzięłam z garderoby czarne rurki i białą prostą koszulę.
Wzięłam szybko letni prysznic.
Potem wychodząc owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć włosy,
które i tak potem związałam w niedbałego koka.
A że włosy miałam długie, kok wyglądał jeszcze fajniej.
Ubrałam wcześniej przygotowane ubranie na dojrzałe ciało.
Stwierdziłam że wyglądałam dość okey..
- ugh, te podkrążone oczy - powiedziałam zła do siebie.
Zawsze je miałam podkrążone..może dlatego że wieczorami dużo płakałam.
Ale, jeśli mam być szczera mam wrażenie że to daje
mi niewinności, do wyglądu? takie lekko urocze..
Uśmiechnęłam się do lustra, chociaż nie miałam tak naprawdę na to ochoty.
Zeszłam na dół biorąc komórkę w dłoń
i torbę przez ramię w której były już zeszyty i książki.
Mama oczywiście spała na kanapie a na stole leżały
opróżnione butelki po różnym alkoholu..
Że też tata tego wszystkiego nie widzi? 
Nie byłam głodna.. nie miałam ostatnio w ogóle apetytu.
Wyszłam na podwórko w kierunku przystanku
autobusowego gdzie..
Miał przyjechać autobus i zawieźć mnie do szkoły, no właśnie , MIAŁ.
- nieee! jeszcze ja! - krzyczałam lekko bo i tak wiedziałam
że nikt mnie nie usłyszy.
- zapowiada się dłuuuuugi dzień - powiedziałam pod nosem.
No , to musiałam na piechotę iść w kierunku nowej szkoły.
W końcu po 15 minutach jakoś dotarłam.
Do klasy wbiegłam równo z dzwonkiem.
We wcześniejszej klasie już przed dzwonkiem każdy siedział
w swojej ławce, tutaj? totalny huk, uczniowie chodzili,
krzyczeli,jedli..
- mogę? - spytałam podchodząc do ławki gdzie siedział dość
wysoki brunet z lokami.
- emm, nie - powiedział ilustrując mnie.
Uśmiech zeszedł mi z twarzy, poszłam i szukałam inne wolnej ławki,
w między czasie widziałam jak chłopak patrzy za mną.
- jeśli wszyscy tu tacy są to dziękuje - powiedziałam sobie z ironią w myślach.
W końcu znalazłam wolną ławkę, siedziałam sama.
Lekcja dość normalna, poznawanie się i takie tam..
Po dzwonku poszłam i szukałam swojej szafki.
- ał! - wykrzyczałam potykając się przez co wszystkie papiery rozsypały mi się.
- no trzeba było uważać - zauważyłam że to ten sam chłopak który odmówił mi wspólnego siedzenia, wywróciłam oczami zbierając papiery a On poszedł dalej z przyjacielem.
W filmach było że druga winna osoba powinna pomóc je zbierać, ale to filmy,
wróćmy do rzeczywistości.
Na każdej lekcji musiałam liczyć się z chamskimi docinkami od chłopaka.
Czemu? czemu On mi to robi?
Jest w klasie wiele innych nowych osób,
i że też akurat musi mi dogryzać? za co?
Byłam spokojną osobą, nie wchodziłam w jakieś sławne osoby w szkole.
Wolałam z boku patrzeć na nich wszystkich,
a Oni nie wiedzieli nawet o moim istnieniu.
W końcu minęło tych 8 godzin , koniec szkoły.
Odetchnęłam z ulgą, ten dzień był okropny.
Może nie że okropny..psuł go cały ten Harry!
Bo tak miał na imię ten chamski chłopak z bujnymi lokami..
Szłam powoli w kierunku domu.
Zrezygnowałam z busa, chciałam się przejść.
Może nawet jak przyjdę później do domu to ominie mnie parę nie miłych kłótni.
Usłyszałam za sobą auto szybko jadące,
wiedziałam że to nie wróży nic dobrego..
No i dobrze myślałam.
Był to Harry za kierownicą który specjalnie wjechał w kałużę,
przez co mnie ochlapał aż po pas prawie że błotem.
Złość we mnie sięgała ostatniego włoska..
Ale próbowałam się uspokoić.
Wchodząc do domu tata właśnie ZNOWU wychodził do pracy..
Zamknęłam się w pokoju aby być nie widoczna.
Zadań nie miałam, właściwie to nie zadawali..wiec jedyny dzisiejszy plus.
Natychmiast poszłam się umyć i włożyć brudne ubrania do pralki.
Już nie było sensu się przebierać w nowe ciuchy
więc przebrałam się w pidżamę.
Zasłoniłam żaluzję i ułożyłam się na łóżko biorąc laptopa.
Przeglądałam jakieś stronki, portale..
Kilka osób z klasy do mnie pisało.
I fajnie że ich poznałam.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam,ale wiem że było coś po 22..
Rano ponownie obudził mnie budzik.
Wywróciłam oczami, drugi dzień szkoły a ja już miałam dość.
Wyjęłam z szafy tym razem szare rurki i luźną białą bluzkę.
Włosy znowu spięłam w niedbałego koka który w moim wykonaniu fajnie wyglądał.
Tym razem nie spóźniłam się na busa, więc dobrze pokonał trasę do szkoły.
- oo , nowe spodnie? tamte brudne , prawda? - od razu wchodząc do klasy,
zauważyłam tą roześmianą buźkę tego czuba Harrego.
Wieczorem sporo myślałam na ten temat,
nic nie zrobiłam , a już miałam wroga..
Ale nie mogłam tego tak zostawić.
Koniec grzecznej (T.I.).
- na ubrania przynajmniej mnie stać - powiedziałam w Jego stronę,
a klasa wydała głośne ' uuuuuu ' na co Harry chyba się spławił.
Czyli tym razem punkt dla mnie!
Może i nie był to jakiś specjalny pocisk, ale przynajmniej Go zgasiłam.
Właście pani wzięła mnie do odpowiedzi z historii.
Dobrze że historię akurat lubiłam , łatwo mi wchodziła.
Przestań gadać, bo jaszcze ci mózg przez gębę wyleci. - usłyszałam docinek z usta Harrego, na co nie wahałam się odpowiedzieć : 
- takimi odzywkami do mój dziadek koniec płoszył - zwróciłam się do Niego.
Może nie byłam najlepsza w besztach, 
ale te klasowe ' uuuu ' wznosiło mnie na duchu.
Znowu punkt dla mnie, zgasiłam Go.
Ale co z tego? On i tak na kolejnej lekcji posyłał mi inne beszty.
Czułam się okropnie, co ja mu takiego zrobiłam?
To przez to że spytałam się czy mogę się dosiąść do Jego ławki?
Nie rozumiałam Go, a to co On robił bolało.
- za kilka dni jedziemy na wycieczkę 5 dniową w góry, macie karteczki, rodzice niech podpiszą zgody - powiedziała nauczycielka rozdając nam kartki.
Na pewno pojadę, ciekawe kto mi to podpisze- mówiłam sobie w myślach.
Reszta dnia dość znośnie, gdyby nie Harry.
- tato możesz mi podpisać zgodę na wycieczkę? - spytałam widząc jak wychodzi.
- niech Ci matka podpisze - powiedział nawet się nie żegnając.
- ona na pewno mi podpisze - powiedziałam z ironią pod nosem.
Ale co zaszkodzi spróbować?
- mamo , podpiszesz mi zgodę na wycieczkę? - spytałam lekko podchodząc.
- no jasne - zdziwiłam się, boje się zobaczyć jak wyglądała moja mina - w końcu będę miała spokój od ciebie - dokończyła , a ja miałam ochotę się rozpłakać.
Ale wiecie co? też się cieszyłam że w końcu od nich odpocznę!
Nadszedł dzień wycieczki, od wczoraj byłam już spakowana.
Autobus czekał na nas już pod szkołą.
Zajęłam miejsce jakoś w środku, znowu siedziałam sama.
No bo przecież klasowa ' szlachta ' siedziała z tyłu, między innymi Pan Styles.
I za co wszyscy go tak lubią? za to że jest przystojny?
Włożyłam słuchawki w uszy, mogłam odpłynąć w swój świat..
Jednak oczywiście ktoś musiał Go zepsuć.
Poczułam jak coś dotyka moją głowę.
Wyjęłam słuchawki i spojrzałam jak Harry rzuca we mnie papierkami.
- nudzi Ci się? - warknęłam z lekkiej odległości.
- no patrz, myślałem że to woźna! - zaśmiał się wraz z kolegami.
- gdy na Ciebie patrzę zaczynam wierzyć w aborcję - powiedziałam oschle.
Może przegięłam, ale po prostu byłam wściekła.
Założyłam z powrotem słuchawki, już nikt mi nie przeszkadzał.
Po około 5 godzinach dojechaliśmy na miejsce.
Wszyscy wyszli z bagażami, namioty , ciepłe ubrania, suchy prowiant..
Niektórzy spakowali się jakby mieli jechać na miesiąc..
Zaczęliśmy iść szlakiem w stronę naszego schroniska.
Harry podłożył mi kijek pod nogi, przez co zaliczyłam glebę
a cała klasa zaczęła się ze mnie śmiać.
Na szczęście nauczyciel to wszystko widział.
- (T.N.) Styles, możecie przestać!? na koniec i to obydwoje! - wykrzyczał podenerwowany nauczyciel.
- to chyba jeszcze większa kara - powiedziałam pod nosem.
Nie dość że pogoda nie sprzyjała, bo zaczęło padać
a ciemne chmury zbierały się nad nami,
to jeszcze musiałam iść z Nim na tyle
i słuchać jego docinków, na co się odwdzięczałam.
serio jesteś taki głupi i sfrajerzony, bo jak z tobą gadam to czuję jak mi inteligencja spada - spytałam.
- nie wiem czy niżej może spaść - odpowiedział z chamskim wyrazem twarzy.
Wywróciłam oczami, miałam dość.
Powoli zaczynam żałować że pojechałam na tą wycieczkę..
Nagle deszcz przestał tak mocno padać,
w końcu mogłam spojrzeć przed siebie.
- o cholera - powiedziałam sama do siebie i zaczęłam się rozglądać.
- czego? - zapytał Harry też unosząc głowę.
Także zaczął rozglądać się dookoła.
- nie dość że się zgubiłam to jeszcze z Nim! Boże, za co!? - uklękłam i wołałam.
- nie marudź tylko szukaj - warknął.
- takimi tekstami to do psa - odpowiedziałam z grymasem.
Minęła kolejna godzina, nie znaleźliśmy ich..błądziliśmy w kółko a zasięgu tu nie było.
- to nie ma sensu - powiedział kierując się w jakieś miejsce.
- czyli? - spytałam
- rób co chcesz, ja tu śpię - powiedział rozkładając namiot.
Nagle coś mi się przypomniało...no cholera!
Przecież ja namiot miałam na spółkę z Chloe która jest z klasą.
- Harry..mogę spać też w namiocie? - spytałam podchodząc.
Musiałam udawać miłą, chociaż nie miałam takiej ochoty.
- hahahahaha , no chyba sobie żartujesz! - zaśmiał się.
- to gdzie mam spać!? a Ty masz dwu osobowy namiot! - zaczęłam negocjować.
- to śpij na ziemi, trzeba było wziąć swój namiot - zakpił.
Byłam wkurzona, fajnie ma!
- no dobra.. ale tylko dzisiaj - powiedział po kilku minutowej ciszy.
- dzięki - odpowiedziałam.
Pomogłam rozłożyć mu namiot, robiło się ciemno i późno.
- niedaleko jest jezioro, idziesz się umyć? - spytał bez miny.
- Tobie się to bardziej przyda - warknęłam.
- jak chcesz możesz jeszcze spać na ziemi - powiedział pokazując palcem.
Wzięłam ręcznik i dobre ciuchy i poszłam z Nim nad to jezioro.
Wybrałam specjalne miejsce daleko od Niego,
ale i tak kąpałam się w bieliźnie,a On i tak mnie podglądał
myśląc że tego nie widzę.
Owinęłam się w ręcznik i powędrowałam do namiotu.
Harry jeszcze się był więc wykorzystałam to i przebrałam się w namiocie.
- Harry! głupi jesteś, wyjdź stąd! - powiedziałam w samej czystej bieliźnie.
- nie chcę Nim mówić ale to mój namiot - odezwał się patrząc na moje cycki.
- możesz się tak nie patrzeć jak dupa na sedes? - warknęłam zakrywając się.
Po chwili siedzieliśmy tak w ciszy.
- możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie? - przerwałam tą głupią ciszę.
- no jeśli muszę - powiedział biorąc żelka do buzi.
- czemu jesteś dla mnie chamski? besztasz mnie? - spytałam unosząc jedną brew ku górze.
- taki już jestem - zaśmiał się sam do siebie.
- jakoś widzę że tylko dla mnie - powiedziałam z kpiną.
Nagle trzask! usłyszałam piorun, a że się bałam szybko wtuliłam
się w chłopaka, ale gdy ogarnęłam się co zrobiłam odsunęłam się.
- przepraszam - powiedziałam spłoszona.
- boisz się burzy? - lekko się zaśmiał.
Nic nie odpowiedziałam.
- no dobra, chodź - powiedział ciągnąc mnie za nadgarstki.
Nagle wszystko przeszło mi przed oczami..
Jak to było..
To co miało miejsce ponad rok temu, gwałt.
Jedne wziął mnie za nadgarstki w tej sposób do Harry, oczy się zaszkliły
i natychmiast wyszłam z namiotu siadając na kamieniu.
- ej , co się stało? - spytał podchodząc do mnie.
- nic - powiedziała a łza zeszła mi z policzka.
- wracajmy , zimno tu jest - powiedział, posłuchałam Go.
- noo , to powiesz co się stało? - zaproponował.
- złe dzieciństwo - powiedziałam nie patrząc na Niego.
- wyżal się, będzie Ci lepiej - zachęcał mnie.
- a jutro mam słuchać docinków z klasy a potem szkoły , wytykania palcami ' oo to ta która została zgwałcona " !? zaczęłam mocniej płakać.
Zdałam sobie sprawę z tego co mu powiedziałam, żałowałam.
Przecież on jest chamski, jutro wszyscy się dowiedzą.
- nikt się o tym nie dowie - powiedział podchodząc do mnie
i lekko mnie przytulając.
Spojrzałam w Jego oczy.
- mówisz poważnie? - spytałam a On przytaknął głową.
Przegadaliśmy jakieś 5 godzin..
Opowiadaliśmy o sobie, omijałam nie potrzebne sytuacje i wydarzenia.
Nie sądziłam że będę mu się zwierzać, jeszcze nie dawno Go nienawidziłam.
- śpiąca jestem.. - odpowiedziałam.
- nie chcę nic mówić ale lepiej śpi się nago - zrobił cwaniacką minę.
- bardzo śmieszne - odpowiedziałam z kpiną.
- ale serio, noo dobra może przesadziłem z tym nago , ale w bieliźnie będzie Ci cieplej - zachęcał, ale ja się wahałam.
W zasadzie to On był w samych bokserkach, ale zgodziłam się.
- skąd to masz? - spytał , a ja skapnęłam się że chodzi mu o moje kilka siniaków.
Wiedziałam że zapomniałam, to nie był dobry pomysł.
- dobranoc - powiedziałam spłoszona.
- nie, czekaj..nie powiedziałaś mi wszystkiego - powiedział.
Otworzyłam się przed Nim..
Brakowało mi kogoś komu mogę się wyżalić, powiedzieć że
praktycznie żyję w patologi..
On mnie przytulił, tak razem zasnęliśmy.
Kto by pomyślał, że On ma drugie takie oblicze?
Polubiłam Go, bardzo Go polubiłam.
Obudziłam się, moją twarz dzieliły milimetry od Jego twarzy.
Głaskał moje włosy, wiec zapewne obudził się wcześniej.
Patrzyłam na Niego, przybliżaliśmy się, coraz bliżej i bliżej..
Lekko się wahałam, ale dałam się ponieść emocjom.
Harry złączył nasze usta, poczułam ich smak..
Motyle rodziły się w moim brzuchu, ciarki przeszyły moje ciało.
Oderwaliśmy się powoli od siebie.
- kto bo pomyślał że ta wycieczka może tak wiele zmienić - powiedział dotykając moich policzków.
Dokładnie, kto by pomyślał?
Albo kto by pomyślał , że Harry zdobędzie sławę?
Założy zespół, z którym do tej pory jeżdżę w koncerty?
Harry od czasu wycieczki mnie wspierał,
pocieszał, stał się moim przyjacielem.
Moi rodzice wzięli rozwód, nie widuje się praktycznie z Nimi..
Z resztą sam powiedzieli , że ich nie obchodzę.
Zabolało mnie to..przecież to " ludzie z których powstałam "..
A Oni mnie olali, porzucili?
Ale to dzięki Harremu moje życie zmieniło się na lepsze..
Dzięki niemu jest piękne, kolorowe i nie zamieniłabym się z Nikim innym <3 / Gabi. x
~~~~~~~~~~~~~~
Podoba się c: ?
Napiszcie koniecznie z kim następny i jaki? :)
A teraz robimy, za 5 komentarzy = imagin , oke :D ?
W ankiecie jest was aż 11,dlatego myślę że to nie wiele!?  :) 
Kocham Was xxx